piątek, 1 sierpnia 2014

#4

   
Proszę cię...
 Weź mnie za ręce i pomóż mi wstać.
Mam złamane serce.


 Andreas
          ***

Zostaję na zewnątrz, dopóki nie zaczynają mnie wołać. Zgrzytam zębami i wracam tam, choć najchętniej rzuciłbym się do ucieczki i odjechał bez kolegów w siną dal. Wszyscy patrzą na mnie, jak na wariata. To miejsce jest takie dziwne i trochę przerażające, a nawet bardzo... Do tego ta dziewczyna z dzieckiem.
Musiałem odebrać — stwierdzam, wzruszając ramionami w obronnym geście. Richard robi wielkie oczy i ledwo widocznie potrząsa głową, niezadowolony. Palant. Zachowuje się, jakbyśmy byli w przedszkolu i gdyby mógł, to zapewne naskarżyłby na mnie nauczycielce, a w tym wypadku którejś z... zakonnic.
Czas mija szybko i zanim mam okazję znów się zirytować, jesteśmy już wolni. Wychodzę jako pierwszy, trochę nieuprzejmie, bo bez większego pożegnania. Może chcieli mi podziękować, czy coś... Szczerze? Mam to gdzieś. Chcę jak najprędzej oddzwonić do Brigitte i nakłonić ją, by z okazji tego, że wróciła do kraju, jeszcze tego wieczora rozłożyła dla mnie swoje cudne nogi. O, tak. Tego mi właśnie potrzeba. Pędzę do samochodu nieźle nakręcony i natychmiast wskakuję za kierownicę, odpalając silnik. Po kilku minutach dołącza do mnie Richard, chyba równie wstrząśnięty pobytem w klasztorze.
Czekamy już tylko na Wanka, który najwidoczniej wciąż nie może zostawić tych dzieci w spokoju — nie dziwi mnie to, bo w jego wieku instynkt ojca musi być już bardzo silny, choć nie jestem do końca pewien czy takie określenie w ogóle istnieje. W końcu się zjawia, obładowany plastikowymi opakowaniami.
Ciasto domowej... to znaczy... klasztornej roboty! — drze się zaraz od wyjścia, jakby odkrył coś wyjątkowo ważnego, a ja tylko przewracam oczami, bo wiem, że i tak się tym ciastem nie podzieli. Wyświetlacz w moim telefonie nie gaśnie i dociera do mnie, że blondynka musi być naprawdę zniecierpliwiona. Albo zdesperowana... Wcale mi to nie przeszkadza, a wręcz niemożliwe cieszy.
Ładuj tyłek, gamoniu, bo się śpieszę!
Potrząsa głową i wystawia mi język, jakby miał siedem lat, a nie o dwadzieścia więcej, ale wsiada posłusznie, a ja pobudzam silnik do życia. Z wielkim uwielbieniem wsłuchuję się w ten cichy pomruk, gdy powoli wycofuję z podjazdu i wyjeżdżam na główną ulicę. Przejeżdżamy jakieś kilkadziesiąt metrów, może trochę więcej, a w tym czasie Wankowi udaje się wpakować do ust wielki kawał ciasta, którego początkowo nie może pogryźć i śmieję się głośno z jego dziecinności, gdy jakaś nieznana siła po raz kolejny każe mi spojrzeć w bok, tym razem na chodnik po mojej prawej stronie. Patrzę i własnym oczom nie wierzę — to ona, panna ze śliwką! Idzie sobie sama, już bez dziecka. Dźwiga ciężką torbę, identyczną jak moja treningowa i choć wokół panuje słoneczna pogoda, to ja wyobrażam ją sobie w strugach deszczu i pod parasolem, smutną i wyczerpaną. Wzdrygam się w reakcji na dziwne uczucie chłodu, które mnie ogarnia.
Dlaczego zwalniamy? — pyta Richard, czym zwraca mi uwagę na to, że całkiem nieświadomie zdjąłem stopę z gazu. W jego głosie pobrzmiewa ton wyrzutu. Myślałby kto, że lubi szybką jazdę!
Nie panuję nad sobą. Dociskam gaz, a później znów go zwalniam. Opanowało mnie niezdecydowanie, choć nie wiem dokładnie co chciałbym zrobić. Dlaczego chcę się zatrzymać?
Znam ją. — Słowa same opuszczają moje usta, zanim mam możliwość się nad nimi zastanowić. Podnoszę głos i krzyczę: — Ej! Wskakuj!
Wiem, że zachowuję się co najmniej dziwnie, bo takie nagabywanie panienek na ulicy nie jest w moim stylu, ale nie mogę poradzić zupełnie nic na to uczucie, które mnie opanowało. Ona musi wsiąść! Niestety, nie odwraca się, słysząc moje wołanie. Wiem, że mnie słyszała. Jadę powoli, tuż przy chodniku i nie spuszczam z niej wzroku.
Możesz mi powiedzieć jaka nieznana forma głupoty osiadła ci na mózgu? — pyta Wank. — Dlaczego zaczepiasz obcą laskę na ulicy? To nawet nie są nasze rejony, a ona nie jest żywym klonem lalki Barbie, więc skąd możesz ją znać?
Słyszę go doskonale, ale nie odpowiadam. Uderza mnie w tył głowy  i muszę zacisnąć zęby, żeby mu nie oddać.Wellinger, co ty wyczyniasz?
Wciąż go ignoruję, tak samo jak tamta dziewczyna ignoruje mnie i już wzbiera we mnie złość, mam zamiar odjechać, ale wtedy to się dzieje — za naszymi plecami rozlega się ogłuszający ryk klaksonu, a sekundę później wyprzedza nas jakaś kosztowna bryka i dziewczyna odwraca się, patrząc prosto na mnie. Dziwnie mnie to cieszy, a równocześnie niepokoi. Odniosłem triumf, bo posłuchała, ale co teraz? Żółte cacko zostawia nas daleko w tyle, a za moim uchem Wank pomstuje na kierowcę i wymachuje rękami — zawsze pierwszy do rozróby.
Dziewczyna wygląda na zdezorientowaną i jakby czymś poruszoną. Gapimy się na siebie, a czas stanął w miejscu już chwilę wcześniej i nie ma zamiaru ruszyć. Czego ja od niej chcę? Łapię się na tym, że nie mam pojęcia. Czy mnie zainteresowała? Nie! Niby czym? Chyba nie tą obitą twarzą. Jestem tylko ciekaw... ale nie wiem czego.
Ty ją tak urządziłeś? — pyta Wank, więc pewnie myśli, że poznałem ją wcześniej i miałem z nią jakieś bliższe kontakty. — Naczytałeś się tych babskich książek o kajdankach i pejczach? Nic dziwnego, że nie chce wsiąść.
 Obserwuję ją, gdy powoli schodzi z chodnika i zauważam, że jest roztrzęsiona. Dziwne. Nikt jej nigdy nie podwoził? Może się mnie boi? Patrzy wzrokiem zbitego szczeniaka, jakbym coś jej zrobił. Tak, dokładnie widzę ten wyrzut w jej dużych oczach, a później zrywa kontakt wzrokowy, by otworzyć sobie drzwi. Musi siedzieć obok Wanka, czego szczerze jej współczuję. 
Siemano — zwraca się do niej jak jakiś kretyn, tym swoim irytującym głosem i we wstecznym lusterku widzę, że przygląda się jej z prawdziwym zainteresowaniem. 
Ona jedynie uśmiecha się nieśmiało i zakłada krótkie włosy za ucho, lecz te natychmiast wracają na swoje miejsce, gdy tylko przyśpieszam i włączam się do ruchu. Trzyma palce przy czole i wtedy nasze spojrzenia się krzyżują, tylko na sekundę. Samochód podskakuje na nierówności — to próg zwalniający, którego nie zauważyłem. Przejechaliśmy właśnie obok szkoły podstawowej. Richard parska śmiechem, po raz pierwszy od dłuższego czasu dając znak życia. Odchrząkuję, bo robi mi się głupio. Ciekawe co sobie pomyślała? Pewnie, że jestem gównianym kierowcą! W dodatku zrobiłem z siebie idiotę, a oni mi tego nie zapomną.
Wciągam ciepłe powietrze do płuc, powoli i głęboko, by skupić się na jeździe. Znów zerkam w lusterko, całkowicie odruchowo — widzę jej profil, gdy cała spięta patrzy gdzieś w bok. Ma ładne usta, co zauważyłem już wcześniej i ciekawy błysk w oczach — jakby wiedziała coś, o czym ja nie mam pojęcia. To mnie intryguje! Zazwyczaj potrafię rozgryźć panienkę w kilka sekund, bo większość z nich chce tylko jednego, ale ta jest inna. Tajemnicza... Nie mogę przestać na nią patrzeć, choć nie jest piękna, ani nawet w moim typie.
Mówiłaś coś? — pyta nagle Richard, wciąż rżąc po cichu ze śmiechu i chcę zjechać na pobocze, by wyrzucić go pod pierwszą lepszą bramą, bo niesamowicie działa mi na nerwy. Dlaczego, do cholery, jest mu tak wesoło?
Tutaj mieszkam.
Głos jest tak cichy i drżący, a sens słów dociera do mnie zbyt późno i nie reaguję wystarczająco szybko. Gwałtownie wciskam hamulec, dopiero później patrząc w lusterko. Nikt w nas nie uderzył, więc nie ma się czym przejmować. Zawracam, prawie wpadając do rowu i po chwili zatrzymuję się tam, gdzie kazała, wzbijając w powietrze tonę piasku z pobocza. Richard wciąż się śmieje, a ja tym razem mam ochotę trzasnąć go w łeb!
Nie biedujecie — oświadcza Wank i słyszę podziw w jego głosie, choć podbudowany niemałym zdziwieniem. 
Patrząc na widoczny przez masywne pręty budynek, mam wrażenie, że musiałem się pomylić, ale dobrze znam tę okolicę i wiem, że nie ma tu skromnych chatek, do których pasowałaby ta dziewczyna. To najbogatsza część miasta i mieszkają tu same snoby. Już mam pytać, czy jest pewna, że czegoś nie pomyliła, ale ona wysiada szybko, więc zamieram z pytaniem na ustach. Rzeczywiście musi tam mieszkać! 
Dziękuję za podwózkę — mówi spłoszona i usiłuje nie patrzeć w moją stronę, choć co chwilę zerka i odwraca wzrok. 
Ja za to znów się gapię. Taka dzielnica i taki dom! Coś mi tu nie gra... Nie wygląda na panienkę z dobrego domu, bo ma na sobie zwykłe, sportowe ciuchy, nic ekstrawaganckiego. Nawet nie jest umalowana, nie licząc fioletu pod okiem! Co za dziwaczka... Jestem całkowicie wyprowadzony z równowagi i sam nie wiem czemu. Dlaczego się interesuję? Dlaczego po prostu nie odjadę?
Ma niebieskie oczy, czy może zielone? Gdybym tylko mógł widzieć je z bliska! Patrzy, jakby znała moje tajemnice. To mnie denerwuje, irytuje wręcz. Niech już sobie pójdzie! No, idź już! Przewiercam ją wzrokiem na wylot i wreszcie się peszy, po czym podnosi torbę i ucieka, a ja czuję, że o czymś zapomniałem.
Jak ci na imię? — woła Wank, więc wciągam powietrze nosem, bo choć wcale mnie nie interesuje jak ona się nazywa, to chcę usłyszeć.
Romy! — odpowiada, a ja zapamiętuję je od razu, choć tak właściwie wcale nie chcę. To zbędne. Ładne imię, stare. O czym ja w ogóle myślę? Dziewczyna znika za bramą.
Miło było! — Wank nie daje za wygraną i nie może się odczepić. — Do... kiedyś!
Cofam na wyczucie i znów nie patrzę w lusterka, raz tylko zerkając w bok. Nic mi się nie chce. Ten dzień mnie wykończył, a mam świadomość tego, że miałem jakieś plany na wieczór, choć w tym momencie nie mogę sobie przypomnieć jakie. Co było nie tak z tą panienką i dlaczego wciąż się nad tym zastanawiam? Co się ze mną dzieje?
Chyba lubi się bić — stwierdza mój przyjaciel, znów komentując jej zasiniałą twarz. — Ładna dziewuszka. 
Richard prycha lekceważąco, a ja mierzę go wzrokiem i sam nie wiem, czy się z nim zgadzam, czy za chwilę nie zdzielę go po czuprynie.
Ładna — powtarza z naciskiem Wank i targa Richarda za ucho. — Doprawdy bardzo przyjemna.
Szarpią się jeszcze przez chwilę, a ja skupiam uwagę na jezdni. Nie jest upalnie, ale czuję, że cały się zgrzałem. Co do licha? Czy do tego stopnia podziałała na mnie ta obca dziewczyna? Romy... Dziwaczka.
Myślicie, że ona naprawdę tam mieszka? — pyta Richard, gdy już prawie dojeżdżamy do celu naszej podróży. Ma czerwone ucho i rozczochrane włosy, a Wank siedzi z tyłu, całkowicie z siebie zadowolony.
To znaczy? — chcę wiedzieć, bo nie bardzo go rozumiem, ale powoli przychodzi na mnie olśnienie. Może...
Ja wiem, ja wiem! — drze się ten palant z tyłu i pewnym jest, że nie wymyślił nic mądrego. — Ona tam sprząta, nie ma innej możliwości!
Unoszę wysoko brwi i już mam go wyśmiać, bo w sumie to całkiem inaczej wyobrażałem sobie sprzątaczkę — jako starszą panią, uzbrojoną w ścierki i butelki z płynem do szyb. Później dodaję dwa do dwóch — przecież ona najprawdopodobniej ma dziecko! Skoro nie mieszka w tej willi, a tylko sprząta, to na pewno jej domem jest klasztor, w którym po raz pierwszy ją zobaczyłem. Trochę mi jej żal — pewnie ma nieciekawe życie. Wzruszam tylko ramionami, bo całe zainteresowanie jej osobą wyparowuje w jednej sekundzie i może nawet wspomniałbym ją jeszcze później, ale wibrująca w kieszeni spodni komórka przypomina mi wreszcie, jakie miałem plany na wieczór.
Witaj — słyszę uwodzicielski głos, gdy odbieram po trzecim sygnale. — Długo kazałeś na siebie czekać.
Śmieję się cicho i uruchamiam program kompletnego bajerowania chętnej laski. Zależy mi tylko na jednym. Później Brigitte opowiada o powrocie do domu po tak długim czasie, a ja próbuję ignorować buczenie moich kolegów i udawać zainteresowanego. Nagle dziewczyna cichnie i słyszę w słuchawce jakieś zamieszanie.
Przepraszam cię, możemy na chwilę przerwać? — szczebiocze uradowanym głosem. — Właśnie wróciła moja młodsza siostra, chcę się przywitać. Bardzo za nią tęskniłam.

***

Czołem!

Po raz kolejny muszę przeprosić za przeciąganie terminów, ale tak niestety wyszło. Rozdział miał być na wczoraj, a ja wymiękłam gdzieś po północy i zwyczajnie zasnęłam. Ciężko mi się pisało tym razem, muszę to przyznać. Męska perspektywa idzie mi opornie, ale nie martwię się, bo zawsze tak było. Chętniej wczuwam się w osobę mojej bohaterki, bo ma ona w sobie trochę mnie, więc łatwo mi wyrazić jej uczucia i zmieniać je na tekst. 
 
Akcja będzie nabierała tempa już w najbliższych rozdziałach. Chyba domyślacie się, że Brigitte zechce zaprosić swój nowy męski nabytek do domu, a ten ochoczo skorzysta, i tu mam napisaną świetną scenę, niczym z czarnej komedii ;) Zbliżają się urodziny Romy, a więc przyjęcie i takie tam sprawy... Siostra przyjechała z zagranicy, rodzinka się zjedzie. Będzie się działo, szczególnie, gdy nasza R. zobaczy kogo przyprowadziła B., a nie muszę dodawać, że akurat wtedy będzie jeden z jej „ciemnych” dni. Zachęcam więc, żebyście zostały ze mną i dały szansę temu opowiadaniu, bym mogła rozwinąć skrzydła.

Na koniec chcę Wam serdecznie podziękować za komentarze, wyświetlenia i ankietę. Jest Was więcej, niż się spodziewałam i nawet nie wiecie jaką radość mi to sprawia! Czuję się w jakiś sposób wartościowa :) Pozdrawiam cieplutko w ten upalny wieczór!

*ankietka na dole dla tych, co jeszcze nie głosowały




40 komentarzy:

  1. Aj ten Wellinger, czy on się kiedykolwiek ogarnie? Bo ja szczerze wątpię. :D
    Ale podoba mi się w sumie taki, choć nie mogę się doczekać dalszej zabawy, a będzie jej pełno szczególnie kiedy Andi i Romy spotkają się u niej w domu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Wellinger jeszcze przez długi czas się nie ogarnie, a nawet zrobi się gorszy ;) Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością i jest zdecydowanie cudowny :). Podoba mi się, że dbasz o każdy szczegół i wszystko wygląda bardzo ładnie, chodzi mi o miniaturki zdjęć itp. plus to, że opisujesz sytuację z dwóch perspektyw sprawia, że nabierają one nowego charakteru, wcześniej nie lubiłam czytać książek/blogów, które tak działały, bo nie było tam zazwyczaj nic nowego i właśnie Ciebie wyróżnia to, że jednak jest inaczej... trochę się zaplątałam :). Nie mogę się już doczekać, aż w końcu Brigitte przyprowadzi Andreasa do domu, to będzie musiało być genialne! I szczerze Ci zazdroszczę tego jak piszesz, bo piszesz świetnie, nie masz już jakiejś książki na koncie? ;)
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny, DzB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać, że czekałaś z niecierpliwością! Te dwie perspektywy są trochę męczące, bo muszę uważać, żeby poszczególne sytuacje zgrywały się w czasie, ale myślę, że w ten sposób jest jaśniej - można zobaczyć daną scenę oczami obojga bohaterów i porównać ich zachowania. Dziękuję, że byłaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Oczywiście rozdział bardzo fajny :) Naprawdę ciężko Ci się pisze z męskiej perspektywy? W ogóle nie widać, żeby ten rozdział w jakimś stopniu był gorszy od poprzedniego pisanego z perspektywy Romy :)
    Nie mogę się doczekać, kiedy Brigitte przyprowadzi Andreasa do domu! Będzie pewnie niezła akcja, a to, że akurat wtedy Romy będzie miała "ciemne dni" sprawia, że jeszcze bardziej mnie to intryguję.
    Na pewno zostanę z Tobą, gdyż to opowiadanie nieźle mnie uzależniło. Pozdrawiam cieplutko i życzę weny! ;*
    PS. Wiesz, że przez Twoje blogi pokochałam Niemców? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj nie mam większych problemów, ale tym razem coś mi nie pasowało. To chyba minie :) Wolę pisać jako Romy, bo się z nią utożsamiam i ona myśli jak ja. Akcja rzeczywiście będzie niezła i myślę, że od tego momentu opowiadanie nabierze rozpędu. Cieszę się, że polubiłaś Niemców dzięki moim blogom, bo to tak, jakbyś polubiła moich własnych bohaterów ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Uwielbiam to, w jaki sposób stworzyłaś postać Wellingera... aczkolwiek jest mi trochę nieswojo, gdy to czytam :) Przegięłaś go zupełnie w drugą stronę, ciekawa jestem, czy do stopnia, z którego da się jeszcze cofnąć do normalności - chociaż prolog co nieco rozjaśnia w tej kwestii.
    Wank jak zwykle komediant :D Aż przypomniało mi się, jak na ostatniej majówce koleżanki uparły się na zdjęcie, a ja miałam bardzo niewyjściową aparycję i w ostatnim momencie porwałam wielki kawał ciasta i zasłoniłam nim sobie pół twarzy - aż przylgnął do mnie pseudonim Kasia-kejkfejs :D
    Oficjalnie dodaję Weltschmerz do moich ulubionych opowiadań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, Romy go cofnie i nagnie do normalności, tylko będzie potrzebowała czasu, a i siebie musi naprostować ;) Nie ma to jak zasłonić się tortem! Dobra jesteś :) Dzięki za obecność i pozostawienie śladu. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Cześć, siema, lubię Wanka, jest taki supcio! Naprawdę fajnie go sobie wymyśliłaś. Wnosi do rozdziału tyle uśmiechu :D
    Wellinga, no cóż, odrzuca od siebie myśl, że roma mogła mu się w jakiś sposób spodobać. Szczerze, to wątpię, czy mu sie spodobała (podświadomie czy też nie). To coś innego, cos czego nie umiem nazwać, coś przed czym Wellinga długo będzie się bronił.
    Coś, co może przerodzi się w coś mocniejszego, trwalszego.
    Oby, oby!
    Nastepne rozdziały zapowiadają sie emocjonująco aww!
    [freidrehen]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siemano ;) Cieszę się, że Wank przypadł Ci do gustu, bo sama także lubię jego postać. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Rozdział jak zawsze wspaniały, zadbałaś o wszystkie szczegóły i po raz kolejny na nowo mnie zaciekawiłaś. Andreas, ach Andreas. Coś dziwnie się zachowuje, i widać, że jest ciekawski w stosunku do Romy, choć jej tego nie okazuje. Zresztą nie on jeden. Uwielbiam jak oni sobie dokuczają ;) . Także z niecierpliwością czekałam na ten rozdział, i tak samo czekam na kolejny. Zapowiada się niezły kocioł w tej historii co jeszcze bardziej podsyca moją niecierpliwość.
    Wiesz, że przeczytam wszystko co napiszesz, bo piszesz świetnie. Więc czekam na kolejny, życzę duuużo weny. Pozdrawiam ;*
    Lucy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za obecność i komentarz, Lucy :*
      Andreas nie zna sam siebie, wydaje mu się, że w życiu ważna jest tylko kariera i zabawa, ale los sprowadzi go na ziemię :) Nie brakuje takich facetów w codziennym życiu, coś o tym wiem. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze nie raz Cię zaciekawić. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. No cóż nie będę wyjątkiem i nie napiszę nic nowego niż inni..
    Otóż czytałam zimowe odcienie a teraz czytam weltschmerz i jestem zachwycona. Zapowiada się tak jak już sama pisałaś na początku jeszcze lepsze ba! może nawet najlepsze opowiadanie. Choć musze przyznać, że cięzko będzie je przebić, ale coraz to nowymi rozdziałami i prologiem udowadniasz,że jednak się tak stanie, czego oczywiście Tobie i sobie życzę. Wierzę, że tak jak według Twoich zapewnień to opowiadanie będzie jeszcze bardziej poruszające i intrygujące niczym osoba Romy dla Andiego :D
    Trzymam kciuki za Ciebie bo chcę i życzę sobie czytać takie opowiadania jak zimowe odcienie i weltschmerz. Jesteś rewelacyjna po prostu brak słów!
    Wiedz, że będę z Tobą do końca i czekam na nowe rozdziały. Wiem, że piszesz je wtedy gdy tylko masz czas i oczywiście inwencję twórczą (której Ci życzę) bo widać, że chęci mimo Twoich zapewnień, że jesteś leniem to w ogóle Ci nie wierzę ;p
    Będąc na studiach (no dobra teraz akurat może i nie, ale masz przecież i inne zajęcia) nie każdy dawałby radę z taką częstotliwością dodawać rozdziały. Upatruję w tym dwie przyczyny : otóż baaaaardzo lubisz pisać, co widać (w dodatku o lubianej tematyce ^^), że wcale Cię nie męczy a po drugie musisz się dobrze uczyć skoro masz czas dodawać tak często rozdziały. :P
    No także będę już kończyć, bo się za bardzo rozpisałam a to do mnie niepodobne.
    Jestem Twoją stałą czytelniczką, więc masz dla kogo pisać :)
    Pozdrawiam :*
    odezwę się po epilogu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za komentarz :) Kolejna osoba, która czyta moje następne opowiadanie — nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to tak, będzie to moje najlepsze opowiadanie spośród dotychczasowych. Wszystko przychodzi z czasem :) Jestem wdzięczna za miłe słowa. Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Salut!
    Chciałabym Cię, Skarbie przeprosić. Miałam skomentować Twoje rozdziały już gdzieś w połowie Odcieni i zabieram się do tego dopiero teraz. Kajam się na kolanach normalnie i, choć usypiam już na siedząco, postaram się naskrobać choć parę słów, by pokazać, że jestem.
    Kreacja Wellingera mnie zabija. Wielowymiarowość tego bohatera zdaje się być czymś niemalże...no nie wiem, słowa mi po prostu zabrakło z przemęczenia.. trudnym? Dobra, może być. W każdym bądź razie, by stworzyć takiego chłopaka, trzeba mieć ogromny talent pisarski - Ty go masz, Złotko, co w sumie udowodniłaś nam już nie raz i nie dziesięć.
    Z kolei Romy... ubóstwiam dziewczynę. Po prostu ubóstwiam, jestem jej ogromną zwolenniczką (źle zabrzmiało!), no mniejsza. Jej ciężkie dzieciństwo, złe relacje rodzinne, ogromne treningi wysiłkowe... te wszelakie składniki złożyły się w jedną, bardzo logiczną i spójną całość - skrzywdzoną przez los i bliskich ludzi bohaterkę, która została stworzona po to, by wywoływać w potencjalnych czytelnikach... współczucie, żałość.... niemoc? Coś w tym rodzaju.
    Kocham bezbłędny styl, którym się posługujesz. Kocham te wszystkie opisy, niektóre śmieszne, a niektóre zatrważające dialogi. Kocham całokształt.
    I spokojnie jeśli chodzi o tą męską narrację, powiem Ci, że u mnie sytuacja ma się kompletnie odwrotnie, co może wydawać się nieco dziwne.
    Dobra, dziś już kończę, choć nie zawarłam w tym komentarzu nawet jednej dziesiątej tego, co chciałam, bo rzęsy to niedługo mi się do policzków będą przyklejać. Naprawdę.
    Buziaki, Kotku! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Salut! ;)
      Nic nie szkodzi. Oczywiście jestem łasa na komentarze, jak każda blogerka, bo to normalne, ale nie naciskam na nikogo. Widzę wyświetlenia poszczególnych postów, więc komentarz to jedynie miły dodatek z Waszej strony. Cieszę się, że jednak postanowiłaś się tu zameldować i polubiłaś bohaterów — na tym mi bardzo zależy. Dziękuję za miłe słowa, którymi sprawiłaś mi wielką przyjemność. Pozdrawiam i mam nadzieję, że jednak się wyspałaś ;)

      Usuń
  9. Mamciu kolejny super rodzial! Jestes niesamowita! Czekam z niecierpliwością na kolejny rodzial! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja uwielbiam Twoich Niemców i Twoje opowiadania, to brak słów ;) Życzę weny i czekam na nowy rozdział :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo z tego powodu! Dzięki, że wpadłaś.Pozdrawiam :*

      Usuń
  11. Pięknie, cudownie, wspaniale i to by było na tyle :)
    Szalony Wellinger wyrywa laski, świadomy swojego wewnętrznego piękna? :) Cudo <3
    Trochę szkoda mi Romy, biedna dziewczyna, doświadczona przez los, ale mam nadzieję, że wkrótce jej smutne życie nabierze kolorów, zresztą Andreas również czuje do niej coś innego, czego nie czuł jeszcze do żadnej dziewczyny- tak mi się wydaje.
    Wank jak zwykle w świetnej formie, ja nie wiem co on bierze, ale wiem że na pewno w dużych ilościach :)
    A swoją drogą, ciekawe, czy w prawdziwym życiu jest również taki zabawny? :)
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo sądząc po twojej zapowiedzi BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!.
    Kiedy możemy spodziewać się następnego rozdziału? - tak z ciekawości :)
    P.S Piszesz świetnie, ja chcę już twoją książkę!!!
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział powinien pojawić się szybko, o ile czas mi pozwoli. Zaczęłam już pisać początek, bo scenę końcową, czyli urodzin Romy mam już spisaną :) Fajnie, że podoba Ci się taki Wellinger, bo osobiście już go nie lubię ;) Romy jest doświadczona przez los, ale nie poddaje się, a to najważniejsze. Wank w realu wygląda mi właśnie na takiego kawalarza i rozbójnika i takim go tu będę tworzyć, bo w każdym opowiadaniu powinien występować taki pozytywny bohater. Dzięki za obecność i komentarz. Pozdrawiam :*

      Usuń
  12. " - Naczytałeś się tych babskich książek o kajdankach i pejczach?" - jest to zdecydowanie najlepszy tekst Wanka. :) On jest rewelacyjny i zaczyna wyrastać na moją ulubioną postać. :D
    Oj, Andreas to Andreas. Tutaj nic dodać, nic ująć. Już nie mogę się doczekać tego przyjęcia.
    A tak w ogóle to czekam na jakiś ciekawy wątek z Rysiem. :3
    Powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam. :* // Kat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło oczywiście o Pięćdziesiąt twarzy Greya ;) Kolejna osoba, która polubiła mojego Wanka, yessss! Rysiu nie będzie tu bezbarwnym bohaterem, mam dla niego pewien klasztorny wątek. Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    2. "50 twarzy Greya" - no tak, mogłam się domyśleć. :)
      Klasztorny wątek? Hmm.. Czyżby Rysiu coś ten tego z jakąś zakonnicą? Haha xdd
      Więc czekam z niecierpliwością na ten "klasztorny wątek". :D // Kat.

      Usuń
    3. Takie małe zboczenie ;) Zakonnica to może zbyt duże słowo. Zobaczysz :)

      Usuń
  13. To ja zacznę może od tego...Wank jest moim mistrzem! <3 :D
    Uwielbiam go i Ciebie- kreujesz go na takiego wariata i to mi się bardzo podoba :D Tekst o kajdankach i pejczach totalnie mnie rozwalił. Siłą woli powstrzymywałam się, żeby nie parsknąć śmiechem na cały dom, a było to dość trudne :D
    Naprawdę, jak on coś powie to klękajcie narody ^^
    Andi też nie lepszy ze swoim tekstem o nogach Brigitte. Tylko jedno mu w głowie i już się nie może doczekać, kiedy ją znów ujrzy i wypróbuje swoje bajery. Jednak to zniecierpliwienie tak jakby, niespodziewanie przerwało pojawienie się Romy. Wellinger może i nie chciał by tak się stało, ale dziewczyna go zaintrygowała. Bez powodu nie proponowałby jej podwózki. Zresztą, świadczą o tym również jego myśli i domysły na temat jej samej, jej życia, osobowości...Dręczy go to, bo nie jest przyzwyczajony do tego, że nie potrafi jej rozgryźć. Zawsze szło mu świetnie, a teraz natrafił na przeszkodę.
    Jakże błędne są ich domysły. Gdyby tylko wiedzieli, że Romy rzeczywiście tam mieszka, a nie sprząta...Gdyby zdawali sobie sprawę z koszmaru, który przeżywa. Na pewno zmieniłoby to ich punkt widzenia.
    Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji- totalnie mnie zaciekawiłaś. Spotkanie Andiego i Romy w jej rodzinnym domu, urodziny- będzie się działo, tego jestem pewna :D
    Czekam z niecierpliwością na piątkę.
    Całusy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim też ;) Będzie się jeszcze rozkręcał do spółki z Richardem. Andreas niewiele w życiu widział i jego horyzonty ograniczają się do zarywania dziewczyn, no cóż. Każdy musi mieć czas, by dojrzeć. Dziękuję za obecność i komentarz. Pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Warto było czekać na kolejny rozdział, bo jest naprawdę świetny :) Uwielbiam sposób w jaki wszystko opisujesz, dialogi bohaterów są po prostu cudowne. Podziwiam Cię, bo doskonale potrafisz przelać swoje myśli na papier (w tym przypadku na stronę w programie tekstowym), tak by zainteresować i zaintrygować czytelnika. Czyta się z prawdziwą przyjemnością. :)
    Każda kolejna wypowiedź Wanka sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Kreujesz go na mega pozytywnego bohatera. Co do Wellingera, to też nie zawodzi. Jestem ciekawa, jak zareaguje gdy już się dowie, że Romy jest siostrą jego boskiej Brigitte.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    K. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja pisanina przypadła Ci do gustu :) Wank wyrasta tu na Waszego faworyta i niezmiernie mnie to cieszy. Andi będzie odrobinę zagubiony i nie od razu załapie co się wokół niego będzie działo ;) Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Uwielbiam to opowiadanie :D nie będę się za długo rozpisywać, bo rozdział czytałam rano a chyba nie wybaczyłabym sobie gdybym nie skomentowała (chyba komentuje tylko Twoje opowiadania, sukces!:D)
    Nigdy nie lubiłam, kiedy akcja rozwijała się powoli i w książkach czasami przewijałam po kilka stron bo było tak nudno, ale tutaj nie opuściłam ani jednego zdania, chociaż oczy mi się zamykały (bo czytam to po nocach haha) i "zmuszały" do zapadnięcia w sen do trwałam do końca rozdziałów. I co by tu jeszcze... Chyba tylko tyle, że życzę weny i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie Twoja obecność tutaj i to, że opowiadanie Ci się podoba :) Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Po przeczytaniu tego rozdziału nasuwa mi się tylko jedna rzecz. Andy się zakochał :D i to po uszy. Ale fajnie, fajnie. Rozbawił mnie Wank z tym "Siemano", bo aż se to wyobraziłam jak to śmiesznie musiało wyglądać. Widzę, że w opowiadaniu są znowu ci sami Niemcy : Freitag, Wank i Wellinger. Ale to dobrze bo ich akurat lubie :) brakuje mi tylko Geigera, ale to jest już twój wybór. Czekam na to co będzie dalej i życzę weny ;)
    Olcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to jeszcze nie zakochanie, to tylko wewnętrzny niepokój :) Trójca jest ta sama, bo ich właśnie lubię razem, brakuje tylko Sevcia, któremu tym razem postanowiłam dać spokój, co nie znaczy, że w późniejszych scenach nie pojawi się jako postać drugoplanowa :) Geiger nie jest mi tak bliski jak oni. Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Wreszcie jestem i ja z nadrobionymi zaległościami :) To że jestem wielką fanką Twojej twórczości to wiesz i powtarzać się nie muszę :P Akcja się rozkręca, robi się bardzo bardzo ciekawie nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ci faceci...tylko pannę zobaczą i już z mózgu papka, Andi Andi Andi, co z tego chłopaka wyrosło. Miło z jego strony że ją podwiózł ale za myśli to mu przywalić w łeb porządną dechą to za mało. Jestem w takim okresie że hejtuję wszystkich facetów bez wyjątku więc aprobaty mojej może się nie spodziewać.Chwała Ci za to że się męczysz i dajesz drugą perspektywę, moim zdaniem jest to ciekawsze niż tylko z punktu widzenia jednej osoby, albo narratora wszechwiedzącego :) Cóż to dużo mówić, Niemcy jak zwykle w formie i oby tak zostało :D
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie, bo wreszcie wróciłam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i moja ulubiona pani fotograf ;) Cieszę się, że chwalisz drugą perspektywę i moje męki nad męskim punktem widzenia. Jakoś daję radę, a czasami nawet sprawia mi to frajdę. Niemcy są w formie i tak pozostanie. Dzięki wielkie, że przeczytałaś i zostawiłaś opinię. U Ciebie już byłam, pocieszyłam oko i czekam na więcej. Pozdrawiam równie cieplutko :*

      Usuń
  18. uwielbiam twoje opowiadania :) masz niesamowity talent i uwielbiam czytać wszystko co piszesz :) rozdział oczywiście świetny jak każdy w twoim wykonaniu :) czekam na kolejny ;* pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z tego powodu! :) Będę się starała pisać coraz lepiej, skoro coraz więcej osób lubi to czytać. Dziękuję pięknie za obecność i komentarz. Pozdrawiam :*

      Usuń
  19. Brak mi słów... Uwielbiam sposób w jaki piszesz, każdy blog jest coraz lepszy. A ten zapowiada się naprawdę cudownie. Przepraszam za tak krótki komentarz w porównaniu z tymi wyżej, ale nie potrafię nic więcej napisać niż to że jestem pod wielkim wrażeniem twoimi opowiadaniami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Ci pieknie za Twoj komentarz, ktory jest wart tyle samo, co i pozostale :) Pisze z telefonu, wiec brakuje polskich znakow. Pozdrawiam cieplo :*

      Usuń